Przyroda na naszych osiedlach. Dziki coraz częściej goszczą na ulicach Krakowa

Przyroda na naszych osiedlach. Dziki coraz częściej goszczą na ulicach Krakowa

Niecodzienni goście pojawiają się coraz częściej na krakowskich ulicach. Mowa o dzikach, które chętnie eksplorują tereny zamieszkane przez ludzi. Czytelnik Gazety Krakowskiej przesłał redakcji fotografie, które zrobił ostatniej soboty na ulicy Borkowskiej. Na obrazkach widać aż 10 dzików buszujących w poszukiwaniu pożywienia w pobliżu supermarketu.

Problem z dzikami na terenie Klin Borkowskich nie jest nowością, jednak sytuacja zaczyna się nasilać. Lokalni mieszkańcy nie tylko lękają się opuszczać swoje domy, ale także starają się informować sąsiadów telefonicznie o miejscach, gdzie aktualnie można spotkać dziki, aby umożliwić im omijanie tych miejsc. Niemniej jednak, unikanie dużej grupy dzików, które wydają się być stałymi rezydentami parku im. Maćka i Doroty, staje się wyzwaniem. „Trzy dorosłe dziki i kilkanaście młodych to dla nas norma. Obecność dzików jest dostrzegalna nawet w środku dnia. Uniemożliwia nam to normalne funkcjonowanie, jak spacerowanie czy załatwianie codziennych spraw” – dzieli się swoimi obawami pani Agnieszka, mieszkanka Klin.

Według oficjalnych statystyk, w Krakowie żyje prawie sto dzików. Jednak naukowcy sugerują, że faktyczna liczba może być znacznie wyższa. Dzikie zwierzęta niosą ze sobą wiele problemów – niszczą trawniki i ogrodzenia, budzą strach wśród ludzi. W pewnym sensie jednak sami ludzie przyczynili się do tego, że dziki polubiły miejskie życie, na przykład poprzez pozostawianie resztek jedzenia na otwartym terenie. Konflikty między zwierzętami a mieszkańcami miasta stają się coraz bardziej napięte, co skłoniło miasto do powołania specjalnego zespołu mającego na celu rozwiązanie tego problemu. Do niedawna pomocne były łapanie i przetransportowywanie dzików na niezabudowane obszary Krakowa, ale ze względu na afrykański pomór świń ta praktyka została zawieszona. W rezultacie metalowe klatki dla dzików stały się puste.